Woblink, czyli platforma sprzedażowa kilku największych polskich wydawnictw, jeszcze bardziej przybliżył swoją ofertę potencjalnym czytelnikom ich e-książek. Od dzisiaj znajdziemy je także w iBookstore, sklepie Kobo Books, a wkrótce także w Barnes&Noble.
Jak informuje Woblink, w pierwszym rzucie do sklepu Apple dodanych zostało 1,5 tys. pozycji, a na użytkowników Kobo czeka ich kilkaset. Jak wiadomo w bazie polskiej e-księgarni znajduje się prawie 7 tys. ebooków więc potrzebne będzie jeszcze co najmniej kilka iBookstorowych półek do zapełnienia.
Dla kogo?
Ucieszą się zapewne użytkownicy urządzeń Apple, z tego choćby względu, że czytanie i kupowanie w iBooks jest po prostu łatwe i przyjemne. Instalowanie i przełączanie się pomiędzy kilkoma aplikacjami służącymi w zasadzie do tego samego jest już raczej średnią przyjemnością.
Chociaż urządzenia Kobo i B&N posiada znikoma część polskich e-czytelników to mimo wszystko taki ukłon w ich stronę cieszy. Tym bardziej, że nie możemy zapominać o rodakach na emigracji, wśród których czytniki tych firm są na pewno znacznie popularniejsze. Ktoś kto mieszka w Kanadzie z dużym prawdopodobieństwem ma Kobo, w Stanach – pewnie jednak Kindle, ale Nooków na pewno jest sporo.
A skoro mowa o Kindle to warto przypomnieć, że posiadacze tych czytników też mogą pobierać ebooki z Woblinka bezpośrednio na urządzenie wchodząc w eksperymentalnej kindlowej przeglądarce na adres woblink.mobi.
Co z aplikacją?
Tutaj ciekawa sytuacja. Jak chwalą się jej twórcy: „Woblink to najbardziej zaawansowana polska aplikacja do czytania i kupowania e-booków i multibooków”. Rzecz w tym, że kolejne kroki Woblinka sprawiają, że bez tejże aplikacji można się będzie spokojnie obejść na większości urządzeń, na których czyta się ebooki. Właściwie już tylko dla użytkowników Androida instalowanie jej będzie zasadne.
Nie oznacza to wcale, że są to złe kroki – wbrew przeciwnie. Czytelnikowi daje to po prostu spory wybór możliwości kupowania i czytania e-książek dostępnych na tej platformie, a o to pretensji mieć nie można. Wygląda też na to, że Woblink ma pomysł na koegzystencję różnych kanałów dystrybucji:
Czytelnicy przywiązani do aplikacji iBooks lub Kobo mogą teraz nabywać polskie publikacje bezpośrednio w aplikacjach. Twórcy platformy Woblink zapewniają jednak, że trwają prace nad rozwojem aplikacji Woblink – oferta dostępna na woblink.com będzie współegzystować z ofertą dostępną u innych partnerów poprzez unikalne funkcjonalności, atrakcyjne promocje i wyselekcjonowany kontent.
Ceny
Naturalne i zasadne wydaje się pytanie o ceny. Jak wiadomo w iBookstore płacimy w Euro i w tej walucie zapłacimy za publikacje od Woblinka. Nie każdemu może to odpowiadać. Ucieszy się za to polski czytelnik żyjący poza granicami ojczyzny. Ebooki rozwiązały problem małej dostępności polskich książek na przykład w Stanach czy UK. Teraz będzie jeszcze łatwiej bo płacić będzie można w walucie kraju, w którym się aktualnie przebywa.
Jak informuje Antyweb, ceny publikacji po przeliczeniu są…różne. Niektóre ebooki kupimy taniej w iBookstore niż w Woblinku i odwrotnie.
Globalnie, globalniej…
Łatwość Woblinka w pozyskiwaniu partnerów z najwyższej półki nie tylko zaskakuje, ale także cieszy. Apple, Samsung, B&N, Kobo to mocna lista, a podobno trwają rozmowy z „kolejnymi podmiotami o zasięgu globalnym”. Prawdziwą bombą byłaby współpraca z Amazonem, ale to wydaje się mało prawdopodobne.
Jestem pewien, że dzisiejsza wiadomość oraz niedawna premiera iPada Mini to tandem tworzący ogromne pole dla rozwoju e-czytelnictwa nad Wisłą. Niska – jak na Apple – cena oraz mobilność tego pierwszego, a przy tym łatwy dostęp do ogromnej bazy polskich ebooków może dać tej firmie większy niż dotychczas udział w polskim e-książkowym torcie. I chociaż wolałbym żebyśmy jednak czytali na e-papierze zamiast na lcd, to jest to mimo wszystko pozytywna wiadomość.
1 komentarz